Uffff... Udało mi się odebrać nowy paszport. W ostatniej chwili.
Dzisiaj czeka nas jeszcze pakowanie Moniki, która wyjeżdza jutro do Krakowa i przed wyruszeniem do Maroka w domu się już nie pokaże. Z Królewskiego Stołecznego Miasta Krakowa pojedzie w niedzielę do Gdańska (ja dosiądę się w Warszawie) a stamtąd wyruszymy już we czwórkę, z Jolą i Martą. W poniedziałek mamy wieczorny lot do Frankfurtu, gdzie spędzimy noc na lotnisku (chyba się da?). We wtorek rano mamy wylądować w Marakeszu, gdzie wypożyczymy samochód i... komu cośtam, temu widły w nogę. Wygląda na to, że zaczniemy od szybkiego skoku na zachód, do wybrzeża. Potem "się zobaczy".