Szybki, czyli tylko 6h. Lokalny autobus (wczoraj kupilismy bilety w biurze kolo hotelu - 3.5$/os. z darmowa podwozka na Central Market, z ktrego rusza pojazd).
Przed podroza podjechalismy tzw. tuk-tukiem (motorek z przyczepka) na 8:00 do muzeum - dawnego wiezienia S-21 - miejsca, w ktorym ludzie Pol Pota zabili ponad 14 000 ludzi. O wrazeniach nie musze pisac - jesli byliscie w Auschwitz, to wiecie, o co chodzi.
Potem - szybkie sniadanie i o 11:45 w droge. Na przystankach zaczyna sie ciekawe pozywienie - takiego spodziewalem sie dopiero w Tajlandii (szczegoly na zdjeciach).
W Siem Reap (dotarlismy o 18:00) oblezenie hotelowych naciagaczy - jeszcze tak tloczno i glosno nie bylo. W rezultacie ladujemy w Yellow Guest House (czy jakos tak), korzystajac z podwozki tuk-tukiem. Na uboczu, ale pokoje naprawde spoko (5$/ dwuosobowy pokoj), na miejscu biuro turystyczne, Internet... Jest OK, ale do "miasta" trzeba sie przejsc. Aha... Po drodze do hotelu mala kolizja - rydwan Agi i Krzyska lutuje centralnie dziobem w przejezdzajacy samochod, dzielny kierowca laduje na asfalcie, przewozone bialasy cale. Po 30 sek., otrzepaniu pylu z ubrania kierowcy i krotkiej wymianie zdan z kierujacym samochodem - jedziemy dalej. Nikt sie nie przejal...
Miescina, w ktorej wyladowalismy rozwija sie (dzieki Angkor Wat) blyskawicznie i to widac - wszedzie plac budowy - prawie jak w Jozefoslawiu;). Turystow tlumy, sprzedawcow roznej masci - drugie tyle. Beda kolejne zakupy:).
Jutro Angkor Wat - rowerami (1,5$/szt.) - bedzie fajnie!
A teraz zdjecia z dzisiaj.
Pozdrawiamy!
PS. Ewo, Piotrze i Adasiu - gratulujemy kolejnego meskiego czlonka rodziny w drodze! Co do pozostalych ludzikow-dukacikow "w drodze" - czekamy na wiesci co do plci!