Hej. Znowu w zasiegu cywilizacji;). Wrocilismy do Hanoi i za pol godziny wyruszamy nocnym, sypialnym autobusem do Hue. Ostatnie dni bede musial uzupelnic pozniej - teraz brak czasu. W kazdym razie: zrobilo sie troche cieplej, a na poludniu ma byc jeszcze lepiej. Przed chwila udalo nam sie znalezc market i po raz pierwszy od jakiegos czasu (od poczatku?;)) mamy wrazenie, ze nie przeplacilismy za zakupy. Normalnie rzna nas tu strasznie z pieniedzy, proponujac ceny nawet 5 razy wyzsze niz dla miejscowych. Prawidlowe ceny: piwo (mala puszka) - 8 000 dongow, papierosy (Pall Malle) - 10 000 d, paczka ciastek - kolo 16 000, mala bulka - 2 000 d. Kurs: 1$ = 16 000 dong, a 1$ = 2,50 PLN, wiec drogo nie jest.
Wczoraj wykapalismy sie w hotelu na wyspie Cat Ba - porcja higieny zalatwiona na najblizsze 2 dni;). Staramy sie jesc i pic bezpiecznie - moze jeszcze nie mamy zoltaczki i innych syfow. Siwa czuje sie dobrze - po krotkim porannym rozruchu zasuwa jak zla. Tyle tylko, ze nie mozemy porywac sie wysokie szczyty, co nas nie boli - wolimy plaze;). Teraz musimy jakas po prostu znalezc. Przywiozlem nawet latawiec i chcialbym go popuszczac w pieknych okolicznosciach przyrody.
OK. Trzeba sie zbierac. Monika nie mogla czas jakis wysylac maili z onetu, wiec do niektorych mogly do tej pory nie docierac zadne wiesci. Teraz juz wszystko gra. Bedziemy sie odzywac w miare mozliwosci.
Pozdrowienia i do uslyszenia.
m&m