Rano zwiedzilismy kasbe w Warzazat. O tym, czym jest kasba, pozwole sobie poinformowac dzieki Wikipedii:
Kasba (fr. casbah, arab. kas(a)bah) – forteca, ufortyfikowany zespół obronny górujący nad miastem, który można spotkać w Afryce Północnej (np. w Algierze [i oczywiscie Maroku - moj przypis]). W obszarze obwarowań kasby mieścił się pałac władcy (np. beja[zadnego beja tu nie spotkalismy - moj przypis]), magazyny, w których gromadzono zapasy na wypadek oblężenia oraz koszary dla załogi. Nazwa ta określa również ciasno zabudowaną dzielnicę przylegajacą do wzgórza, na którym usytuowano umocnienia obronne.
Po zwiedzaniu szybkie sniadanie w cenie noclegu. Bylo OK - typowo po francusku - croissant, bagieta, marmolada, kawa z mlekiem. Potem szybki przeskok do Mhamid - na tym szlaku ostatniej miejscowosci przed Sahara. Poszlo jakos naprawde szybko i bezbolesnie? Drogi puste i rowne, grzalismy cala droge troche ponad limit, ktory wynosi na obszarze niezabudowanym (a takich tu duzo) 100 km/h.
Przez Mhamid ciezko przjechac spokojnie, o czym informuja przewodniki. Ominelismy pedem jakichs 5 natretow, ale ostatni zastapil nam droge i sie nie dalo sie. Po krotkiej rozmowie ucieklismy jednak i jemu, pojechalismy dalej i juz po 200m trafilismy na "pustynna kawiarnie". Po herbacie z mieta zdecydowalismy sie na kupno wycieczki na pustynie za 1300 MAD/4 os. Zostawilismy Dacie pod opieka wlasciciela kawiarni i pojechalismy samochodem 4X4 1.5 h w strone zachodzacego slonca. Po ciemku wdrapalismy sie na najwyzsza podobno w okolicy wydme, polezelismy, pogadalismy z naszym przewodnikiem Mustafa, a potem juz tylko kolacja, spiewanie i tanczenie (troche nawet wspolne;) i spanie. Cicho bylo jak piaskiem zasial...